Zasady tłumaczeń ustnych

Rozważając ścieżkę rozwoju swojej kariery jako tłumacza i zastanawiając się nad podjęciem tłumaczeń ustnych, pamiętajmy o pewnym warunku – nie każdy ma predyspozycje do takiej pracy. Można się o tym przekonać rzucając się na głęboką wodę (nie zalecane!) lub w przyjaznym otoczeniu osób życzliwych i znających się na rzeczy (zalecane).

Te szczególne predyspozycje to: wyższa niż przeciętna odporność na stres i tremę, swoboda wypowiedzi i refleks, dobra dykcja, kultura mowy.

Nawet po spełnieniu tych wszystkich warunków potrzebne nam będzie doświadczenie, ponieważ nic tak nie daje pewności siebie jak „przetłumaczone” godziny i dni.

Zwykło się uważać, że tłumaczenia ustne można wrzucić do tego samego worka. W większości przypadków tak jest, ale zdarzają się tłumacze konsekutywni, którzy za nic nie wejdą do kabiny oraz kabinowi, którzy źle znoszą wystawienie na publiczność.

Jak pracować jako tłumacz ustny – ogólnie

Zacznijmy od godzin pracy. Zlecenia należy przyjmować jako blok do 4 godzin pracy (pół dnia) lub do 8 godzin pracy (cały dzień). Wtedy jeżeli zlecenie trwa 1 godzinę, fakturę wystawiamy za pół dnia, a jeżeli 5 godzin to za cały dzień – to jest oczywiście ta przyjemna strona tej formy rozliczeń, jednak większość tłumaczeń trwa 3:59 lub 7:59. W czas pracy wlicza się przerwy. Najczęściej stosuje się takie same stawki za obydwa rodzaje tłumaczeń i nie ma powodu, żeby wprowadzać rozróżnienie.

Czasami do miejsca zlecenia trzeba dojechać i nie chodzi tu o obręb tego samego miasta czy Trójmiasta. Kiedy pokonujemy większe odległości, powinniśmy być za to wynagrodzeni. W idealnym świecie powinniśmy otrzymać zwrot kosztów podróży (bilet na PKP, kilometrówka jeżeli własnym samochodem – jest oficjalna stawka na to) oraz wynagrodzenie jak za pół dnia pracy, jeżeli dojazd odbywa się w czasie, w którym normalnie wykonywalibyśmy inne zlecenie.

Tłumaczenia kabinowe wykonuje się zawsze w parze. Zmieniamy się co 30 minut (standard) albo częściej, to zależy od nas, jednak nie można przesadzać – zbyt krótkie lub zbyt długie serie są męczące i dla nas i dla słuchaczy.

Tłumaczenia konsekutywne wykonuje się najczęściej samotnie; głównie dlatego, że na ogół nie trwają tak długo jak kabinowe. Trudno sobie wyobrazić konferencję całodniową z tłumaczeniem konsekutywnym – trwałaby w nieskończoność. Jeżeli mimo wszystko klient zaplanował całodniowe szkolenie bez kabiny, to powinniśmy pracować z partnerem, ale powiedzmy sobie otwarcie – to się rzadko udaje przeforsować.

Kiedy już jesteśmy w pracy, to przy założeniu, że opanowaliśmy nerwy i nie mamy ochoty uciec w ostatniej chwili, należy przygotować „stanowisko pracy”.

W kabinie: kabina musi być tak ustawiona, żebyśmy widzieli mówców i wszystko co mówcy pokazują, czyli prezentację. Ale to już jest zadanie techników, my możemy tego najwyżej dopilnować. W kabinie trzeba mieć wodę, i to dużo. Wodę właściwie zapewnia organizator, ale nie możemy tego egzekwować.

Jeżeli tłumaczymy konsekutywnie i do mikrofonu, należy domagać się mikrofonu na statywie, tylko w ten sposób możemy robić rozsądne notatki. Dobrze jest też zrobić próbę generalną – zdarza się czasami, że nawet kiedy stoimy obok mówcy, nie słyszymy go, ponieważ głośniki zwrócone są tylko na salę – to się może przemienić w koszmar, dla tłumacza oczywiście. Dobrze jest ustalić z mówcą, w jakiej formie będziemy pracować. Jeżeli jest to przemówienie odczytywane z kartki – podzielmy je na niezbyt długie akapity. Jeżeli mówca mówi z głowy, powinien pamiętać o przerwach w wypowiedzi i nie mówić zbyt długo (nawet jeżeli robimy notatki [koniecznie!], słuchanie przez dłuższy czas obcych i niezrozumiałych dźwięków, powoduje, że słuchacz się nudzi, traci zainteresowanie).

Jak zapewnić profesjonalizm

Do tłumaczeń ustnych trzeba się przygotować. Najlepiej, jeżeli dostajemy teksty wystąpień lub prezentacje. Nie zawsze tak jednak jest, ale w dobie Internetu można wiele informacji zdobyć samemu i samodzielnie poznawać język specjalistyczny. To jednak nie może być wymówką dla klienta i dla własnego dobra należy się domagać materiałów.

W instytucjach Unii Europejskiej tłumaczy się tylko na swój język ojczysty, w Polsce nie mamy takiego luksusu, więc cudzoziemcy muszą znosić nasze braki i dziwne akcenty. Ale jednego możemy oszczędzić naszym słuchaczom – mlaskania, kaszlenia, cmokania i wypowiedzi prywatnych, kiedy jest włączony mikrofon (jest bardzo czuły).

Ubiór się liczy, zwłaszcza przy tłumaczeniach konsekutywnych. Chociaż należy być przygotowanym na różne ewentualności. Inaczej się ubieramy na spotkanie polityków, biznesmenów czy związkowców.

Grażyna Jaśkiewicz

Źródło: Bałtyckie Stowarzyszenie Tłumaczy